Naprawdę mało jest, wśród największych myślą, duchem i odwagą, tych, co dorównają „Kotwiczowi”.

 

Wstęp

Historia Polski, wbrew temu co wtłaczają nam dzisiejsze przekaziory (zwane mediami) głównego nurtu (właściwie mętnego nurtu) pełna jest postaci wspaniałych, wielkich Polaków, którzy wykazali się wielkimi zdolnościami, bohaterstwem czy dokonali naprawdę wielkich rzeczy. Czy to na polach bitew, w zaciszach gabinetów, przy rozwiązywaniu naukowych zagadek czy dokonując wielkich poświęceń – nasi poprzednicy wykazywali się wielokrotnie wielkością dorównującą lub często przewyższającą dokonania przedstawicieli wielu innych nacji. Częściowo o nich wiemy, choć żyjemy w czasach skrajnie niekorzystnych dla budowania dumy narodowej, jednak w większości są albo zapomniani, albo ich dokonania zostały zmarginalizowane, pomniejszone czy wręcz zanegowane.

Nie da się jednocześnie przypominać o wszystkich, trzeba więc czasem wybrać z tych wielu wielkich tych najważniejszych, choć będzie to zawsze wybór indywidualny, zapewne ułomny, obarczony odczuciem własnej sympatii lub fascynacji. Nie ma w tym nic złego. Ale jest też inny czynnik, który powinniśmy brać pod uwagę, przywołując naszych bohaterów – potrzebę czasu. Gdy skala zagrożeń rośnie, gdy podświadomie czujemy, że nadchodzi czas wielkich wydarzeń, przełomu, ale też wielkich niebezpieczeństw, z których tylko wielkim wysiłkiem możemy wyjść zwycięsko, trzeba sięgnąć po bohaterów, którzy w podobnych sytuacjach byli dla nas, naszego narodu i Państwa Polskiego, szczególnie ważni. Dla mnie – co postaram się wykazać – właśnie taką postacią jest ppłk. dypl. inż. Maciej Kalenkiewicz.

Maciej Kalenkiewicz

Formowanie

Maciej Kalenkiewicz urodził się w Pacewiczach, w powiecie Wołkowysk na Wileńszczyźnie. Miał troje rodzeństwa: siostrę Annę oraz braci Macieja i Wojciecha. Był synem Jana Kalenkiewicza, pochodzącego z rodziny ziemiańskiej pieczętującej się herbem Kotwicz, oraz Heleny z Zawadzkich. Ojciec Macieja był m.in. posłem na Sejm RP I kadencji (1922-1927) z ramienia Związku Ludowo-Narodowego – poprzednika Stronnictwa Narodowego.

Od 1916 do 1920 uczęszczał do Gimnazjum Nauczycieli i Wychowawców w Wilnie (późniejsze Gimnazjum Państwowe im. Zygmunta Augusta). Ukończył Korpus Kadetów nr 2 w Modlinie w 1924 z pierwszą lokatą zdając maturę. W tym roku wstąpił do Oficerskiej Szkoły Inżynierii w Warszawie.

            W czasie przewrotu majowego 1926 podchorąży Kalenkiewicz, wbrew rozkazowi bezpośrednich przełożonych, stanął po stronie wojsk wiernych rządowi. Jakim krajem musiała być wtedy Polska, jak ponad wszelkimi podziałami rozumiano patriotyzm, jeśli ten buntownik rok później ukończył Oficerską Szkołę Inżynierii jako prymus z pierwszą lokatą i otrzymał awans na porucznika. Po odbyciu stażu liniowego w 1 Pułku Saperów im. Tadeusza Kościuszki w Modlinie wstąpił w 1930 na Wydział Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej. W grudniu tegoż roku uzyskał dyplom inżyniera urządzeń i komunikacji miejskich.

Otrzymał przydział do Szkoły Podchorążych Rezerwy Saperów w Modlinie jako dowódca plutonu. W 1936 awansował do stopnia kapitana. W listopadzie 1938 rozpoczął studia w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie (na uczelnię dostał się jako pierwszy w egzaminach wstępnych wśród około 800 zgłoszeń na 65 miejsc przewidzianych), przerwane wybuchem wojny.

Wojna i „Hubal”

Przydział mobilizacyjny kpt. Maciej Kalenkiewicz otrzymał do sztabu Suwalskiej Brygady Kawalerii wchodzącej w skład Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Narew", która zajmowała pozycje na prawym skrzydle Armii Modlin, wzdłuż granicy z Prusami Wschodnimi. Zgodnie z rozkazami wycofywała się ona na południe. W połowie września Brygada została rozproszona, a Kalenkiewicz dołączył ochotniczo do sformowanego z rezerwistów 110 Pułku Ułanów, dowodzonego przez legendarnego ppłk. Jerzego Dąmbrowskiego "Łupaszkę" i wchodzącego w skład Rezerwowej Brygady Kawalerii przydzielonej do obrony Wołkowyska.

18 września, po wkroczeniu wojsk radzieckich na teren Rzeczypospolitej, pułki Brygady otrzymały rozkaz przedostania się w stronę granicy litewskiej. Ppłk Dąmbrowski doprowadził swój pułk w pobliże granicy, ale nie podporządkował się rozkazowi, nakazującemu jej przekroczenie. Zaproponował oficerom i żołnierzom wybór – kto chce niech idzie dać się internować na Litwę, kto chce niech idzie na Warszawę, sam zadeklarował chęć pozostania i rozpoczęcia walki przeciw sowietom. Dowództwo nad zwolennikami marszu na Warszawę, wśród których znalazł się Kalenkiewicz, objął mjr Henryk Dobrzański. Nie zdążyli, 28 września Warszawa skapitulowała.

Na wieść o kapitulacji stolicy mjr Dobrzański podjął, rozważaną już wcześniej, decyzję o kontynuowaniu walki w formie partyzanckiej, złożył uroczysta przysięgę że nie zdejmie munduru dopóki najeźdźca nie zostanie pokonany i przyjął pseudonim „Hubal”. Kalenkiewicz, od tej chwili kpt.”Kotwicz”, został najpierw szefem sztabu w Oddziale Wydzielonym Wojska Polskiego mjr Dobrzańskiego, a 3 października zastępcą dowódcy. W czasie pobytu w oddziale brał udział w kilku starciach z Niemcami w okolicy Gór Świętokrzyskich i Lasach Starachowickich oraz Suchedniowskich, m.in. pod Chodkowem i w Cisowniku. Opracował instrukcje dotyczące tworzenia oddziałów kadrowych przez zaciąg ochotniczy do oddziałów nierozbrojonych jesienią 1939 roku. Uczestniczył w końcu listopada wraz z mjr Dobrzańskim w wyprawie do okupowanej Warszawy, gdzie nawiązali kontakt z utworzoną we wrześniu 39 Służbą Zwycięstwu Polski i podporządkowali się rozkazom jej Komendanta gen. Michała Tokarzewskiego- Karaszewicza ps. „Torwid”. Tam otrzymali m.in. potwierdzenie wcześniejszych informacji z nasłuchu radiowego, że we Francji odtwarza się polska armia.

„Hubal” był twardym dowódcą, utrzymywał żelazną dyscyplinę, szykował się do zimowania prowadząc akcję rekrutacyjną do oddziału, rozbudowywał siatkę konspiracyjno-wywiadowczą, planował poważne działania na wiosnę. A jednak Kalenkiewicz, prawdopodobnie jako jedyny jego żołnierz, nie tylko dostał zgodę, ale nawet rozkaz od Dobrzańskiego, aby wyruszyć do Francji. „Hubal” widział w nim zadatki na wybitnego dowódcę, sztabowca i stratega, który marnuje swoje umiejętności w lesie. Służba u „Hubala” była dla wszystkich jego żołnierzy powodem do dumy, dla wielu najważniejszym okresem w życiu. Dla Kalenkiewicza był to dopiero początek.

U Aliantów

2 grudnia „Kotwicz” opuścił oddział i przez Kielce, Kraków, Tarnów, Grybów i Przełęcz Tylicką dotarł do Koszyc i Budapesztu (9 grudnia). Z Budapesztu udał się w kierunku na Zagrzeb, Mediolan, Turyn i Modenę, skąd przyjechał do Paryża 24 grudnia 1939 roku.

Był to jeszcze okres, kiedy wydawało się że Francja ze swoją siłą militarną może być godnym sojusznikiem, że warto odbudowywać polską armię u jej boku, by wraz z Francuzami wyruszyć wyzwalać Polskę. Choć w miarę upływu czasu przybyłym do Francji polskim oficerom pomału otwierały się oczy, choć zaczynali dostrzegać demoralizację francuskiej armii i bezmyślny pacyfizm społeczeństwa, jakby wbrew temu rzucali się w wir pracy, by jak najszybciej odtworzyć co się da.

„Kotwicz” już od 1 stycznia 1940 r. był słuchaczem oficerskiego kursu aplikacyjnego saperów w Wersalu, a od 15 marca instruktorem tego kursu w Centrum Wyszkolenia Saperów.

Od początku swojego pobytu na obczyźnie starał się nie tylko używać i dzielić posiadaną wiedzą, ale rozwijać ją i inspirować innych do dalekowzrocznego, strategicznego myślenia.

Nieco wcześniej, 13 listopada 1939, SZP została przemianowana na Związek Walki Zbrojnej, a jej komendantem został przebywający we Francji gen. Kazimierz Sosnkowski, o czym Kalenkiewicz dowiedział się dopiero w Paryżu. Trzykrotnie, między 30 grudnia a 14 lutego, składał, wspólnie z również saperem, kpt. Janem Górskim, na ręce gen. Kazimierza Sosnkowskiego meldunek – zgłoszenie (również w imieniu innych polskich oficerów) do wzięcia udziału w desancie spadochronowym na teren Polski. M. in. w wyniku tych meldunków, oraz doświadczenia zdobytego u „Hubala” na początku maja 1940 został przeniesiony do pracy na kraj w biurze gen. Sosnkowskiego i zaprzysiężony na rotę przysięgi ZWZ.

W chwili napaści Niemiec na Francję nie zaangażował się w działania wojenne, bo nie takie było jego zadanie, przygotowywał już wtedy w biurze ZWZ podstawowe opracowania dotyczące łączności lotniczej z krajem, szkolenia i tworzenia jednostek spadochronowych i kursów dla przyszłych skoczków do kraju. Ewakuowany po upadku Francji, 25 czerwca 1940 r. przybył do Wielkiej Brytanii (Crawford). Tam, miedzy innymi z powodu zagrożenia Wielkiej Brytanii niemiecką inwazją morska otrzymał początkowo przydział do I Brygady Strzelców jako dowódca kompanii saperów w rejonie Biggar.

W sierpniu 1940 roku kpt. Kalenkiewicz opracował referat, w którym dowodził, że Wojsko Polskie w Anglii powinno zostać przekształcone w Polski Korpus Desantowy i Lotnictwo Wsparcia Powstania. W tym czasie obserwowano ze zdziwieniem wyczyny niemieckich spadochroniarzy na zachodnim teatrze działań (głównie podczas błyskawicznego opanowania belgijskiego fortu Eben Emael). Wkrótce wokół Kalenkiewicza pojawili się nowi oficerowie, których pociągała idea stworzenia polskich formacji powietrznodesantowych. Gorącym zwolennikiem „sprawy spadochronowej” został przyjaciel szefa Sztabu Naczelnego Wodza, szef Oddz. III Operacyjnego płk dypl. Andrzej Marecki. Zapewne jego zaangażowanie znacznie przyspieszyło dalszy bieg przygotowań. Pod koniec sierpnia szef Sztabu NW gen. Klimecki wezwał Kalenkiewicza i polecił mu przygotowanie założeń dla nowej komórki sztabowej, która miała się zająć zagadnieniem wojsk spadochronowych.

Pod koniec Bitwy o Anglię, na początku października 1940, gdy niebezpieczeństwo desantu morskiego znacznie zmalało, formalnie wrócił do pracy w Oddziale III Sztabu Naczelnego Wodza jako referent w Wydziale Studiów i Szkolenia Spadochronowego. Prace nad koncepcją „Cichociemnych” – specjalnie przeszkolonych do walki konspiracyjnej i partyzanckiej kraju oficerów – miedzy innymi dzięki projektom i naciskom Kalenkiewicza i związanych z nim oficerów ruszyły pełną parą.

Wcześniej, w lipcu 1940 roku, Oddział VI wszedł do struktur właśnie powstałej brytyjskiej organizacji dywersyjnej SOE (w centrali działała sekcja polska, która współdziałała z Oddziałem VI). Właśnie otwarto brytyjski ośrodek spadochronowy w Ringway pod Manchesterem, gdzie na początku stycznia 1941 roku uruchomiono w placówce treningowej SOE w Briggens pierwszy polski kurs walki dywersyjnej.

Kalenkiewicz należał do reformatorskiego ruchu młodych oficerów, z którym związał się prawdopodobnie jeszcze we Francji. Był współautorem kolejnych memoriałów dotyczących rozwijania łączności lotniczej z krajem, prowadzenia szkolenia spadochronowego zarówno dla grupy oficerów, których celem byłoby utrzymywanie łączności z krajem, jak i dla większych oddziałów, których celem byłaby dywersja, a z czasem wsparcie przyszłego powstania. Był autorem artykułu O zdobywczą postawę polskiej polityki zawierającego program grupy. Program ten opierał się na założeniu, że miejsce Polski w powojennej Europie zależeć będzie od reprezentowanej przez nią siły militarnej. Postulował odmłodzenie kadry oficerskiej armii, organizowanie i szkolenie wojska polskiego przede wszystkim z myślą o wykorzystaniu go na terenie kraju (rozbudowa jednostek lotniczych i desantowych). Zasadnicza koncepcja bowiem przewidywała w momencie załamywania się sił niemieckich wybuch powstania, a właściwie szeregu powstań w krajach europejskich wspartych desantami z powietrza. Polsce przypaść miała wiodąca rola w organizowaniu tego ruchu na obszarze Europy Środkowej – stąd akcentowano konieczność nawiązywania kontaktów z innymi krajami regionu. Prawdopodobnie właśnie ten referat zwrócił uwagę gen. Sikorskiego i spowodował przeniesienie Kalenkiewicza w do wydziału studiów i szkolenia spadochronowego przy Oddziale III Sztabu Naczelnego Wodza. Miał też inne skutki: rozpoczęto realizację niektórych zawartych w nim koncepcji – utworzono 1. Samodzielną Brygadę Spadochronową pod dowództwem gen. Sosabowskiego i przekonano Brytyjczyków o zasadności rozpoczęcia szkoleń dla przyszłych zrzutków.

W marcu 1941 przygotował wspólnie z Janem Górskim (również „Cichociemnym”) kolejny referat: Uderzenie powierzchniowe jako nowa forma walki zaczepnej, rozwijający wcześniejsze koncepcje. Uderzenie powierzchniowe polegać miało na jednoczesnej i skoordynowanej akcji złożonej z desantów morskich i powietrznych, bombardowań, ataków lądowych oraz działań powstańczych i sabotażowo-dywersyjnych na tyłach nieprzyjaciela.

Nigdy nie zrezygnował, pomimo ogromnych zdolności sztabowo-koncepcyjnych, z powrotu do kraju. Jako jeden z pierwszych brał udział w szkoleniu „Cichociemnych” jako instruktor na kursach w Ringway (październik 1941). W grudniu tego roku przeszedł na stację wyczekiwania w Hartford.

Skok na kraj

W nocy z 27 na 28 grudnia 1941 r. miał zostać zrzucony (operacja lotnicza „Jacket”, ekipa nr 2) na zapasową placówkę położoną między Sochaczewem a Bolimowem. Z „Kotwiczem” wspólnie skakali : por. Marian Jurecki „Orawa”, por. Alfred Paczkowski „Wania”, por. Andrzej Świątkowski „Amurat” i dwaj kurierzy polityczni : pchr. Tadeusz Chciuk i kpr. Witold Strzelecki. Zrzut się nie udał. Przez pomyłkę skoczkowie wylądowali 22 km na północ od Łowicza na las Paulinka - Załusków przy drodze Sochaczew - Gąbin, już na terenie Rzeszy. „Orawa” i „Amurat” wylądowali oddzielnie, „Orawa” jest ciężko ranny po skoku, otacza ich żandarmeria. Obaj giną, wg jednej z wersji to „Amurat” okrążony przez obławę najpierw dobija „Orawe” a potem strzela sobie w głowę. „Kotwicz” wraz z trzema pozostałymi spadochroniarzami lądują bezpiecznie, udaje im się ukryć spadochrony, jednak chwilę później zostają zatrzymani w polu przez patrol Grenzschutzu i odprowadzeni na posterunek we Wszeliwach. Niemcy nie zorientowali się kogo mają, biorą ich za przemytników. Przy próbie rewizji Polacy wyciągają rewolwery i likwidują czterech Niemców – nie bez strat, „Kotwicz” dostaje postrzał w lewe ramię. Uciekają z posterunku, dalej już idzie im lepiej, rozdzielają się i każdemu udaje się nawiązać kontakt z AK. Kalenkiewicz, poważnie ranny, dociera nie bez przygód na punkt kontaktowy w Domaniewicach, następnie zostaje przerzucony do Warszawy. Tam przebywa na melinach przy ul. Natolińskiej 4, Służewskiej 5 i Słowackiego 6/16.

Na początku 1942 r. zostaje przydzielony do Komendy Głównej ZWZ w Warszawie jako kierownik referatu operacyjnego w Oddziale III. 19 marca 1942 r. odznaczony przez Komendanta Sił Zbrojnych w Kraju gen. Stefana Roweckiego „Grota”  za walkę z Niemcami po skoku Krzyżem Virtuti Militari 5 kl. i awansowany 10 września 1942 r. do stopnia majora ze starszeństwem od 27 grudnia 1941 roku. W tym czasie używa dokumentów na nazwisko Jan Kaczmarek, właściciel przedsiębiorstwa branży piśmienno-papierniczej.

W Armii Krajowej

14 lutego 1942 roku ZWZ zostaje przemianowana na Armię Krajową. Kalenkiewicz pracuje w konspiracyjnej Komendzie Głównej. W ramach prac sztabowych prowadzi odprawy z szefami sztabów okręgów, zwłaszcza dotyczące jego specjalności: walki partyzanckiej, dywersji oraz łączności lotniczej z Londynem. Prowadzi też szkolenia dla kandydatów na wyższych oficerów i inspektorów, wprowadza (jest autorem) instrukcje bojowe. Najważniejszym jego opracowaniem z tego okresu był "Plan W" – plan powstania powszechnego (raport operacyjny dowódcy AK nr 154/III z dn. 8 września 1942 r.). Kalenkiewicz przewidywał w nim wrogie ustosunkowanie się Rosji do sił AK, zakładał wybuch powstania w momencie niewątpliwej klęski Niemiec – wcześniej tylko przy pewności otrzymania czynnej pomocy zbrojnej z zewnątrz. To nie wszystko - jest współpracownikiem Biura Badań Technicznych Wydziału Saperów Komendy Głównej AK, jednym z inicjatorów powstania wydawnictwa „Załoga” i członkiem redakcji pisma lotniczego „Wzlot”. Jest inicjatorem powstania w kraju i członkiem komitetu fundacyjnego sztandaru dla I Samodzielnej Brygady Spadochronowej i razem z dwoma innymi zrzutkami stanowił poczet sztandarowy w czasie poświęcenia go w kościele Kanoniczek przy ul. Bielańskiej 3 listopada 1942 roku.

Jako pracownik Oddziału Operacyjnego dokonywał też Kalenkiewicz inspekcji okręgów (Okręg Radom-Kielce AK, Okręg Lublin AK). W sierpniu 1943 r. kierował akcją "Taśma Wschodnia" – serią ataków na posterunki graniczne między Generalnym Gubernatorstwem i terenami przyłączonymi do Rzeszy.

W KG AK Kalenkiewicz robił to, co najlepiej potrafił (choć niekoniecznie co by najbardziej wolał) czyli myślał. Broń Boże nie ujmowało mu to posiadanych zdolności dowódczych w polu, które zresztą wspaniale udowodnił później. Powierzenie mu najważniejszego, wręcz fundamentalnego dla AK opracowania – planu powstania powszechnego – świadczyło nie tylko o zaufaniu jakim się cieszył, ale także o rozbudowanej zdolności do racjonalnego myślenia w połączeniu z odwagą w formułowaniu wniosków. Kalenkiewicz wiedząc czym dysponujemy chciał wygrać jak najwięcej przy pełnym rozumieniu potwornie trudnej sytuacji. Może gdyby został w stolicy Powstanie Warszawskie albo by nie wybuchło, albo nie wtedy kiedy wybuchło, albo chociaż miałoby zupełnie inny przebieg ? Może właśnie dlatego nie dane mu było zostać ? To nie los, tylko ludzie, jego dowódcy zdecydowali inaczej.

Powrót na Kresy

Zima 43/44 to niepowstrzymany pochód Armii Czerwonej na zachód. Jest bardzo prawdopodobne, jeśli nie pewne, że to A.Cz. wkroczy pierwsza na ziemie polskie, przed Aliantami Zachodnimi. Opracowany przez Kalenkiewicza plan powstania powszechnego zostaje zastąpiony „Akcją Burza” – tzw. powstaniem falowym, w ramach którego odtwarzane z konspiracji jednostki piechoty AK mają współdziałać z Sowietami przy wyzwalaniu polskiej ziemi, a najlepiej samemu ją wyzwalać gdzie się da i witać Sowietów jako gospodarze. Kalenkiewicz jest krytyczny wobec tej koncepcji, choć uważa że zamanifestowanie polskości Kresów wobec Sowietów jest potrzebne (od 17 września 39 Moskwa uznaje linie Curzona za swoją granice zawłaszczając w ten sposób 52% terytorium II RP). W lutym 1944 r. zostaje mianowany inspektorem KG AK z pełnomocnictwami w zakresie unormowania stosunków w Okręgu AK Nowogródek i 20 lutego wyjeżdża z Warszawy, wraz z legendarnym por. Janem Piwnikiem „Ponurym”, na teren Nowogródczyzny, jako stolarz z niemieckiej organizacji Todta.

Głównym celem podróży było wyjaśnienie sprawy porozumienia między por. Józefem Świdą „Lechem” ( kuzynem Kalenkiewicza - dowódcą Zgrupowania Nadniemeńskiego AK) z Niemcami i rozmów ze stroną niemiecką, które prowadzone były w Lidzie w dniach 30 grudnia 1943 r. i 4 stycznia 1944 roku. W wyniku 8-tygodniowego rozejmu z Niemcami AK otrzymało 5 dużych wozów z bronią i amunicją. W swoich wspomnieniach „Lech” wyjaśniał, że działania te były uzgodnione z komendantem Okręgu i miały na celu wydobycie od Niemców broni, którą planowano wykorzystać w akcji „Burza”. Komendant Okręgu ppłk Janusz Szlaski „Prawdzic”, który początkowo zgodził się na propozycje „Lecha”, w styczniu 1944 r. zmienił zdanie, gdy sprawa przestała być tajemnicą. Na początku marca „Kotwicz” wziął udział w rozprawie Wojskowego Sądu Specjalnego we wsi Szlachtowszczyzna w okolicy Wasiliszek nad por. Świdą. „Lech” przyznał się do winy, nie ujawnił jednak przyzwolenia komendanta Okręgu na swoją działalność. Wykonanie wyroku śmierci Kalenkiewicz zawiesił do zakończenia wojny na mocy swoich uprawnień jako delegata KG.

14 marca 1944 r. Kotwicz przejął Zgrupowanie w składzie I i IV batalionu, później VIII baonu „Bohdanka” 77. pp AK. Rejonem jego działania był teren na południe od Lidy i po obu stronach Niemna, między jego dopływami Lebiodą i Gawią (ponad 2000 km). W tym czasie kwaterował głównie w majątku Bagatelka pod Hołdowem, gdzie m. In. zorganizował szkołę młodszych dowódców piechoty (podchorążówkę).

15 kwietnia wyjechał do Wilna i spotkał się z ppłk. Aleksandrem Krzyżanowskim „Wilkiem”, komendantem Okręgu AK Wilno, celem zaproponowania i omówienia planu „Serce” - „Ostra Brama” której był także współautorem i intensywnym propagatorem. Dalej uważał, że zamanifestowanie polskości Wilna wobec aliantów i wkraczających wojsk sowieckich jest konieczne. W przypadku wrogiego nastawienia władz radzieckich wobec ujawnionego wojska polskiego, powinno ono nie dać się rozbroić i bronić swoich pozycji w Wilnie. Plan "Kotwicza" przewidywał współpracę obu okręgów: Wilna i Nowogródka. Zreferował go na naradzie, w której poza nim uczestniczyli: "Wilk", tamtejszy szef sztabu mjr Lubosław Krzeszowski (ps. "Ludwik"), zastępca delegata rządu dr Jerzy Dobrzański (ps. "Maciej"). 12 czerwca 1944 r. plan operacji "Ostra Brama" został zatwierdzony przez Komendę Główną AK, natomiast 17 czerwca został przez "Kotwicza" zreferowany oficerom Podokręgu Nowogródek.

Walka o Wilno

Celem dotarcia na teren działalności Zgrupowania „Stołpce” por. Adolfa Pilcha „Góry” i wsparcia go w oderwaniu się z rejonu Iwieńca od oddziałów niemieckich i partyzantki sowieckiej, by wspólnie uderzyć na Wilno, 23 czerwca wyruszył na czele kombinowanego oddziału „Bagatelka” (około 600 żołnierzy). 24 czerwca dotarł pod Iwie, gdzie w starciu z Niemcami został ciężko ranny w prawe ramię. 26 czerwca brał udział w zasadzce na transport niemiecki w pobliżu majątku Kwiatkowce, 4 km od Subotnik. Atakowany był też przez sowieckie oddziały partyzanckie. Później odjechał do Dziewieniszek. Mieściła się tam kwatera polowa Dowództwa Oddziałów AK Okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego. Wobec pogorszenia się stanu zdrowia (gangrena) 29 czerwca poddany został amputacji prawej ręki w Antoniszkach pod Oszmianą, a następnie przeniesiony do szpitala polowego w Onżadowie. 9 lipca, ciągle gorączkując, zameldował się generałowi „Wilkowi” (taki stopień, do rozmów z Sowietami, przyjął wówczas ppłk Krzyżanowski) w Wołkorabiszkach, ale ten widząc słaniającego się na nogach kazał mu wyzdrowieć i odesłał do Jaszun.

Dwa dni wcześniej, 7 lipca 1944 r. o świcie, w związku z szybkim zbliżaniem się Armii Czerwonej do miasta, „Wilk” zdecydował o natychmiastowym rozpoczęciu akcji, przyspieszając ją o jedną dobę w stosunku do wcześniejszych planów. Zdołano skoncentrować na czas tylko ok 1/3 przewidzianych w planie operacji zgrupowań uderzeniowych. Około 4 tysięcy żołnierzy AK wspieranych przez dwa działka przeciwpancerne oraz kilka moździerzy i granatników, mimo niezakończonej koncentracji swoich sił, zaatakowało umocnienia niemieckie od najsilniej bronionej, południowo-wschodniej strony. Pozycje te obsadzone były przez garnizon liczący kilkanaście tysięcy żołnierzy dysponujących silną artylerią oraz czołgami i działami pancernymi, a także wsparciem lotnictwa operującego z lotniska Porubanek. Pierwszy szturm, pomimo ogromnej waleczności żołnierzy AK utknął na rogatkach, jedynie niewielkie grupy wdarły się do miasta ale i tam zostały zatrzymane silnym ogniem niemieckim. Wieczorem pod Wilno dotarły regularne jednostki Armii Czerwonej, w tym 3 Korpus Zmechanizowany Gwardii, ale ich przybycie niewiele zmieniło, wejście do walki „z marszu” zostało zatrzymane. Dopiero 8 lipca, po przybyciu dodatkowych 2 sowieckich korpusów pancernych, przy łącznym udziale w operacji ok. 100 tyś. sowieckich żołnierzy, obrona niemiecka zaczęła pękać.

13 lipca pchor. Jerzy Jensch „Krepdeszyn” z częścią plutonu osłonowego zlikwidował na Górze Zamkowej gniazdo ciężkiego karabinu maszynowego i około godziny 11. zawiesił razem z kpr. Arturem Rychterem ps. „Zan” biało-czerwoną flagę na wieży zamkowej. Tego dnia oddziały sowieckie we współdziałaniu z AK ostatecznie opanowały Wilno.

Po zdobyciu Wilna dowództwo sowieckie nakazało żołnierzom AK wyjść z miasta. Płk Krzyżanowski rozkazał przeprowadzić oddziały na skraj Puszczy Rudnickiej, a sam udał się do kwatery dowódcy 3 Frontu Białoruskiego gen. Czerniachowskiego i uzyskał od sowietów obietnicę, że ci dostarczą wyposażenie dla jednej dywizji piechoty i jednej brygady kawalerii, bez żadnych warunków politycznych. 16 lipca „Wilk” został ponownie zaproszony na spotkanie z gen. Czerniachowskim na podpisanie stosownego porozumienia. Na spotkanie pojechał z szefem sztabu mjr. Teodorem Cetysem. Wg. niektórych relacji sowiecki generał oświadczył, że zmienił zdanie i aresztuje polskich oficerów, a żołnierze mają wybór pomiędzy internowaniem a wstąpieniem do Armii Berlinga. Na to „Wilk” wyciągnął pistolet, ale został obezwładniony i pobity, następnie aresztowany i osadzony w wileńskim więzieniu. Inna grupa oficerów, omawiająca z oficerami sowieckim w miejscowości Bogusze szczegóły wyposażenia dywizji, również została aresztowana i osadzona w więzieniu w Wilnie. Został także aresztowany delegat rządu na okręg wileński i pracownicy delegatury.

Nowy dowódca AK okręgu wileńskiego ppłk Zygmunt Izydor Blumski (ps. „Strychański”) i wyznaczony dowódca okręgu nowogródzkiego ppłk Janusz Prawdzic-Szlaski (ps. „Prawdzic”) przemieścili oddziały, ostrzeliwane przez sowieckie myśliwce szturmowe, w głąb puszczy, a następnie podzielili je na mniejsze pododdziały i pozostawili ich dowódcom wybór dalszego działania – przebijanie się w kierunku Grodna i Białegostoku, bądź rozproszenie w terenie i ewentualny powrót do domów. Sowieci urządzili wręcz polowanie na żołnierzy, schwytano około 5 700 jeńców.

W całej operacji wileńskiej brało udział około 9 tysięcy żołnierzy AK na terenie okręgu wileńskiego i około 6 tysięcy na terenie okręgu nowogródzkiego.

„Kotwicz” walcząc z gorączką dochodził do siebie w Jaszunach.

Pomnik gen. Czerniachowskiego stoi do dziś w Pieniężnie.

Bezruki Major - Do krwi ostatniej

Po zajęciu miasta przez armię sowiecką i aresztowaniach 17 lipca 1944 r., na odprawach w Wilnie i Boguszach dowódców Armii Krajowej oraz jej żołnierzy, „Kotwicz” wycofał się wraz z oddziałem z Jaszun do Puszczy Rudnickiej. Sytuacja była dramatyczna.

W czasie narad w Puszczy Rudnickiej, gdzie schroniły się po aresztowaniu części oficerów polskie oddziały, Kalenkiewicz reprezentował pogląd, że należy kontynuować działalność partyzancką i konspiracyjną na terenach wschodnich. Nie zamierzał podejmować walki z Armią Czerwoną, ale uważał, że obecność oddziałów Armii Krajowej na tym terenie konieczna jest zarówno ze względów propagandowych, jak i w celu podbudowania morale i ochrony ludności.

Po rozwiązaniu oddziałów pozostał w Puszczy Rudnickiej, początkowo z grupą ok. 1000 żołnierzy. Ponieważ w ówczesnych warunkach był to oddział zbyt duży, by mógł przetrwać, zmniejszono go do ok. 100 ludzi, nakazując pozostałym przejście do konspiracji. Między 22 a 24 lipca oddział Kalenkiewicza, w którym byli m.in. Stanisław Szabunia (ps. "Licho") oraz kpt. Franciszek Cieplik (ps. "Hatrak") i rtm. Jan Kanty Skrochowski (ps. "Ostroga") – dwaj cichociemni, opuścił Puszczę Rudnicką i udał się w stronę Puszczy Grodzieńskiej.

5 sierpnia Stanisław Sędziak (ps. "Warta") przekazał Kalenkiewiczowi dowództwo okręgu Nowogródzkiego. Nowy komendant planował utrzymanie nielicznych oddziałów partyzanckich z bazą w Puszczy Grodzieńskiej i ograniczoną działalność konspiracyjną. Za główne zadanie uważał akcję informacyjno-propagandową, którą realizować miały dwa ośrodki BiP-u: konspiracyjny i partyzancki. Podejmował także starania (bezpośrednie i za pośrednictwem KG) zainteresowania aliantów sytuacją na Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie. Nadana 17 sierpnia z walczącej Warszawy depesza rozwiała złudzenia, co do możliwości przyjazdu na ten teren alianckiej misji. Oddział "Kotwicza", operujący na niewielkim terenie na przedpolu Puszczy Rudnickiej, utrzymywał kontakt z działającymi w tej samej okolicy resztkami oddziałów wileńskich.

„Kotwicz” starał się ograniczać akcje ofensywne do niezbędnego minimum, jednak nakazywał w razie starcia bezwzględną walkę. Starał się też uzyskać zgodę KG na lokalne powstanie, rozumiejąc je jako krótką, zbrojną demonstrację. Pisał do KG „Melduję raz jeszcze, że jesteśmy zdolni do masowego krótkotrwałego porywu. Śmiercią jednak jest dla nas dłuższe pozostawanie pod okupacją bolszewicką, w izolacji od świata wobec sowieckich metod stopniowego wyniszczania. Konieczna pilna interwencja międzynarodowa.” Na to jednak zgody nigdy nie uzyskał.

Donosiciele donosili, szpiedzy śledzili miejsca pobytu. Nitki konspiracyjnych struktur zrywane aresztowaniami co raz trudniej było odbudować.

Ścigający go Rosjanie zaczęli go nazywać „Bezruki Major”.

18 sierpnia Komenda Główna nadała depeszę z informacją, o oficjalnym wyznaczeniu "Kotwicza" na komendanta Podokręgu Nowogródek i awansowaniu go do stopnia podpułkownika. Depesza ta nie dotarła do adresata. 19 sierpnia Rosjanie rozpoczęli akcję likwidacji polskich oddziałów na przedpolu Puszczy Rudnickiej.

21 sierpnia 72-osobowy oddział Kalenkiewicza znalazł się w Surkontach, gdzie około południa został zaatakowany przez zmotoryzowany batalion NKWD w sile ok. 600 ludzi. Atak Rosjan został odparty przez oddział kpt. Bolesława Wasilewskiego "Bustromiaka"; zginęło dwóch sowieckich dowódców i ok. 30 żołnierzy; po stronie polskiej nie było zabitych, ale wielu żołnierzy odniosło rany. Kalenkiewicz miał wybór – mógł się wycofać pozostawiając rannych albo ryzykować -zadecydował o pozostaniu na pozycjach aż do zmierzchu, aby możliwa była pełna ewakuacja. Po południu sowieci otrzymali posiłki, nastąpił drugi atak wspierany przez samoloty, który doprowadził do rozbicia oddziału. „Kotwicz” poległ dowodząc do ostatniej chwili na stanowisku RKM, zniszczonym przez sowiecki karabin maszynowy. Straty polskie wyniosły 36 zabitych i rannych, których Rosjanie dobijali na polu bitwy bagnetami. Sowieci oficjalnie przyznali się do strat w wysokości 18 zabitych, lecz raport który wysłał do Warszawy następca Kalenkiewicza, kpt. Stanisław Sędziak "Warta" mówił o 132 zabitych Rosjanach.

Kalenkiewicz został pochowany w zbiorowej mogile ze swymi żołnierzami, w pobliżu drogi łączącej wieś Pielasa z Surkontami, obok grobu powstańców z 1863.

Epilog

Mamy w swej historii wielu wspaniałych bohaterów, jednak niezmiernie rzadko jedna postać, żywy człowiek z krwi i kości łączy w sobie tak różne cechy i umiejętności. Maciej Kalenkiewicz był człowiekiem niezwykłym – rozumiał świetnie i własnym przykładem udowadniał, że nie śmierć, a zwycięstwo powinno nas motywować, że nie tępa siła a myśl, koncept, plan i przygotowanie mogą przynieść zwycięstwo. Gdyby go nie było, gdyby nie jego cicha tytaniczna praca, być może ktoś inny wymyśliłby Cichociemnych, polskie wojska spadochronowe, i wiele innych kluczowych koncepcji. Być może. Ale on był, zrobił to, a gdy mimo wszystko przyszło przegrać, gdy rozpacz dopadała wszystkich w koło, On stwierdził – jeszcze nie wszystko zrobiliśmy. Jeszcze możemy tu zginąć. Dla Polski.

I tak zrobił.

Ppłk dypl. inż. Maciej Kalenkiewicz herbu Kotwicz.

Dwukrotny kawaler krzyża Virtuti Militari i dwukrotnie Krzyża Walecznych

Wykształcony, wyjątkowo inteligentny i kreatywny, odważny realista.

Inicjator i autor najważniejszych koncepcji i opracowań dotyczących polskich sił zbrojnych w II wojnie światowej, w tym wojsk spadochronowych, łączności lotniczej i szkolenia Cichociemnych.

Hubalczyk.

Cichociemny.

AK-owiec.

Niezłomny.

Zapomniany.

My pamiętamy.

Proszę być z nami, Panie Pułkowniku …

 

/opracował i komentował Paweł Wasążnik/

Bibliografia:

 

Wikipedia – różne hasła

www.podziemiezbrojne.blox.pl

http://armiakrajowa-lagiernicy.pl

 

i wiele innych publikacji.