Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Zrozumiałem

 

   Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii w celu dostosowania naszego serwisu do indywidualnych potrzeb czytelników. Mogą też stosować je współpracujące z nami firmy. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies.

 

   Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej  Polityce prywatności.

 

Czy już tu byłeś? Pomnik upamiętniający partyzantów poległych pod Wólką Plebańską 4 września 1943 r. podczas akcji na niemiecki pociąg.

    Pomnik pod Wólką Plebańską w gminie Stąporków upamiętnia poległych w czasie walki żołnierzy II Zgrupowania Zgrupowań Partyzanckich Armii Krajowej „Ponury”.

    04 września 1943 roku podczas przeprowadzonej w biały dzień kolejowej akcji dywersyjnej zginęli: ppor. Rafał Andrzej Niedzielski ps. „Mocny” (wychowanek Korpusu Kadetów nr 1 we Lwowie, żołnierz 10 Brygady Kawalerii Pancernej i 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej w Wielkiej Brytanii, „cichociemny”) oraz oficer Armii Czerwonej służący w szeregach AK lejtn. Arkadij Wołkow ps. „Arkadij” (Rosjanin, oficer Armii Czerwonej zbiegły z niemieckiego obozu jenieckiego).

    Niedługo po akcji Zgrupowania por. „Robota” Waldemara Szwieca, podczas której na kilka godzin opanowano miasta Końskie (noc z 31 sierpnia na 1 września 1943 roku), „Robot” wraz ze swoimi żołnierzami ruszył do kolejnej operacji. Na dzień 04 września 1943 zaplanowano atak na niemiecki pociąg urlopowy pod Wólką Plebańską. Na miejsce akcji wyruszono wczesnym rankiem z biwaku pod Wielką Wsią. Dla niepoznaki, wszyscy żołnierze zostali umundurowani w mundury ćwiczebne Wehrmachtu, które zdobyto trzy dni wcześniej w Końskich, a które miały zmylić wroga. Ostatni fragment otwartej przestrzeni partyzanci przebyli w trójkowym szyku ubezpieczonym, co było charakterystycznym dla Niemców sposobem marszu oddziałów wojskowych.

    Po dotarciu na stację, około godz. 9.30 rano opanowano budkę dróżnika. Partyzanci rozstawili placówki ubezpieczenia i zajęli pozycje wzdłuż północnej strony linii kolejowej Końskie-Skarżysko .

    Na skład ugrupowania składały się: Pluton III Konecki kpr. Tadeusza Jenczy, który znalazł się na lewym skrzydle, Pluton I Warszawski – pod dowództwem ppor. Rafała Niedzielskiego - w środku, następnie część Plutonu II Oddział "Wilka". Na skraju prawego skrzydła stała sekcja ckm pod dowództwem kpr. Kazimierza Skrzyneckiego „Wąsa”. Po drugiej stronie toru umieszczona została wydzielona grupa z II Plutonu z rkm-em pod dowództwem por. Mariana Janikowskiego „Kmicica”. Jej zadaniem było uniemożliwienie Niemcom ucieczki z pociągu.

    Zamiast oczekiwanego pociągu urlopowego niecałą godzinę później nadjechał zwykły pociąg osobowy relacji Koluszki – Rozwadów, którym jechali niemieccy żołnierze. Połowa z wagonów zarezerwowana była „Nur für Deutsche”, o czym informowały tablice. Gdy pociąg zatrzymał się pod opuszczonym semaforem, umundurowani Niemcy, skutecznie wprowadzeni w błąd wyglądem polskich żołnierzy, zaczęli wyglądać z wagonów, machać rękami i pozdrawiać „ćwiczących”. Wydawało im się, że jest to oddział Wehrmachtu.

    Okrzyk „Robota” wzywający do opuszczenia pociągu i złożenia broni skutecznie wyprowadził ich z błędu. Niemcy nie usłuchali wezwania, rozpoczęła się wymiana ognia. Rozpoczął ckm, który po krótkiej serii całkowicie się zaciął. Udało się jednak przestrzelić kocioł parowozu, więc pociąg został unieruchomiony. Niemcy zaczęli się ostrzeliwać. Część z nich opuściła wagony, zeskakując po drugiej stronie torów. Spod pociągu dalej prowadzili ogień.

    Wówczas partyzanci wstrzymali ostrzał. Na rozkaz komendanta „Robota” Pluton III ruszył do ataku, zdobywając lokomotywę i wagony. Partyzanci użyli granatów zaczepnych, które wrzucono przez okna, po czym rozpoczęła się walka w pociągu. Niemcy jednak w dalszym ciągu uciekali przez ostatnie wagony na drugą stronę torów. W tym momencie do natarcia ruszyły pozostałe dwa plutony. Podczas doskoku do wagonów zabity został dowódca I Plutonu ppor. cc. Rafał Andrzej Niedzielski „Rafał”, „Mocny”. Jego zabójcę zastrzelono na miejscu.

    Na tym etapie boju pierwsi Niemcy zaczęli rzucać broń na ziemię i podnosić ręce do góry. Jednak, gdy wydawało się, że to już koniec walki, część z nich rzuciła się do ucieczki po drugiej stronie pociągu. Partyzanci kontynuowali ogień. Grupce Niemców udało się przedrzeć przez boczny ogień erkaemu, obsługiwanego przez lejtn. Arkadija Wołkowa „Arkadija” . Został on śmiertelnie raniony serią z pistoletu maszynowego.

    Wkrótce Niemcy przestali stawiać opór. Strzały umilkły, a partyzanci rozpoczęli rozbrajanie stojących z podniesionymi rękami Niemców. Część ukrywała się jeszcze w przedziałach, ale nie próbowali się już bronić.

    W tym czasie z polskich wagonów zaczęli wychodzić przestraszeni pasażerowie.

    W akcji zdobyto broń, która została rozdysponowana wśród partyzantów. Zdobyto kilkanaście pistoletów oraz nieustaloną liczbę karabinów i pistoletów maszynowych, granaty, ładownice i mundury. W zajętym wagonie pocztowym znaleziono także 4 160 zł oraz korespondencję służbową.

    „Robot” zarządził ubezpieczony odwrót, pozostawiając na miejscu tylko niewielką część partyzantów z zadaniem przypilnowania jeńców do czasu osiągnięcia przez siły główne oddziału linii lasu. „Robot” wyraźnie rozkazał, aby Niemców puścić wolno i ostrzegł, że w przeciwnym razie winowajca stanie przed sądem wojennym.

    Z pozostałej na miejscu grupy partyzantów część odeszła zorganizować przy pobliskiej szosie ubezpieczenie. Mała liczebność tych, którzy zostali, rozzuchwaliła Niemców. Jeden z nich chwycił nagle za stena stojącego partyzanta i gdyby nie szybka reakcja jego kolegi i uderzenie Niemca na odlew kolbą erkaemu, to wyrwałby mu go z rąk. W czasie tego zamieszania pozostali Niemcy, do tej pory siedzący spokojnie, poderwali się z ziemi usiłując dopaść partyzantów, zanim ci zdążą zrobić użytek z broni. Żołnierze zmuszeni byli otworzyć ogień. Desperacka próba zakończyła się zastrzeleniem Niemców.

    Liczba zabitych Niemców wzrosła do 16, nie licząc strat niemieckich po drugiej stronie toru, które trudno oszacować. Poległych ppor. Rafał Niedzielskiego i „Arkadija” zaniesiono na prowizorycznych noszach na miejsce obozowiska w lasach niekłańskich. „Arkadij” zmarł kilka godzin po akcji z powodu ciężkich ran, nim przetransportowano go do obozu. Na sukcesie akcji głębokim cieniem kładła się śmierć dwóch partyzantów.

    Poległych pochowano wieczorem 4 września na leśnym cmentarzyku w rejonie Wólki Zychowej. Po wojnie, jesienią 1945 r. ich ciała zostały ekshumowane i przeniesione do zbiorowej mogiły na cmentarzu parafialnym w Końskich.

    Akcja pod Wólką Plebańską, poza likwidacją żołnierzy okupanta, miała też wydźwięk psychologiczny. Śmiałe uderzenia oddziału ppor. „Robota” spowodowały, że Końskie zyskało wśród Niemców nieoficjalną nazwę Banditenstadt, a powiat konecki Banditenkreis.

Na podstawie wspomnień autorstwa:
Tadeusza Chmielowskiego - „Zeszyty Kombatanckie (38)”

oraz opisu akcji autorstwa
dr Marka Jedynaka - Delegatura IPN w Kielcach

 wolk4

 

 

  

Kontakt

 

  • Związek Strzelecki Rzeczypospolitej,
    94-056 Łódź
    ul. Kostki Napierskiego 6 m. 1
  • Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
  • wkrótce