Jesteście bardzo naiwni w swym podejściu do Rosji i jej intencji. Wierzycie, że skoro przestał istnieć Związek Radziecki, Rosja stała się waszym przyjacielem. Tak nie jest, a ja mogę wam powiedzieć, w jaki sposób SWR stara się zniszczyć Stany Zjednoczone nawet dziś, i to jeszcze bardziej zajadle niż KGB za czasów zimnej wojny.

Po rozpadzie Związku Radzieckiego Stany Zjednoczone i Rosja wkroczyły w nową erę, która miała być erą współpracy. Zimna wojna dobiegła końca. Mogliśmy zostać przyjaciółmi. Wielu ludzi w USA do dziś wierzy, że dni walki szpiegów przeciwko szpiegom dobiegły końca. Ataki terrorystyczne z 11 września sprawiły, że amerykańska opinia publiczna przestała interesować się Rosją, a skupiła swą uwagę na międzynarodowym terroryzmie, ze szczególnym uwzględnieniem islamskiego fanatyzmu. Rosja stała się nagle – i zdaniem wielu jest i dziś – sojusznikiem, a nawet przyjacielem Stanów Zjednoczonych – analizuje Siergiej Trietiakow w książce Pete’a Earley’a „Towarzysz J”. Z całą mocą obnaża naiwność tej opinii, która, jak pokazuje doświadczenie, nie jest zarezerwowana tylko dla opinii publicznej jednego narodu.

    Chcę ostrzec Amerykanów – mówi wprost Trietiakow. Jesteście bardzo naiwni w swym podejściu do Rosji i jej intencji. Wierzycie, że skoro przestał istnieć Związek Radziecki, Rosja stała się waszym przyjacielem. Tak nie jest, a ja mogę wam powiedzieć, w jaki sposób SWR stara się zniszczyć Stany Zjednoczone nawet dziś, i to jeszcze bardziej zajadle niż KGB za czasów zimnej wojny.

    Siergiej Trietiakow twierdzi, że jedyne co się zmieniło to terminologia, teraz być może bardziej eufemistyczna, ale przecież nie zmieniająca istoty rzeczy. W czasach zimnej wojny w sowieckiej doktrynie wojennej istniało pojęcie GŁÓWNEGO PRZECIWNIKA, używane również w środowisku wywiadowczym. Głównym przeciwnikiem były Stany Zjednoczone, a następnie NATO i Chiny. Dziś mówi się o GŁÓWNYM CELU, lecz ów cel wcale się nie zmienił: Stany Zjednoczone, a następnie NATO i Chiny. Według niego Rosja robi dziś wszystko, by stawiać USA w kłopotliwym położeniu i szkodzić jej interesom. Jak twierdzi, rezydentury SWR (rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego) są dziś w niektórych aspektach nawet bardziej aktywne niż w czasach zimnej wojny.

okladka600

 W listopadzie 2006 roku umiera były oficer KGB Aleksander Litwinienko – na łożu śmierci oskarża prezydenta Putina i rosyjski wywiad o zaplanowanie zamachu na jego życie. Jego morderstwo poprzedzone jest o zaledwie kilka tygodni przez śmierć dziennikarki Anny Politkowskiej, która zostaje zastrzelona pod drzwiami swojego moskiewskiego mieszkania. Informacje o śmierci tych dwojga zaniepokoiły Trietiakowa, ale nie wycofał się z zamiaru ujawnienia sekretów rosyjskiego wywiadu i otwartej krytyki korupcji w administracji Jelcyna i Putina. 13 czerwca 2010 umiera nagle w swoim domu, oficjalnym powodem śmierci ma być zadławienie się kawałkiem jedzenia.

    Pete Earley zdążył spisać jego historię. Od kwietnia 1995 do października 2000 Trietiakow był zastępcą rezydenta SWR w Nowym Jorku, do jego obowiązków należało kierowanie wszystkimi codziennymi działaniami wywiadowczymi tej jednostki. Nadzorował prowadzenie wszystkich informatorów zagranicznych pracujących dla rosyjskiego wywiadu na Manhattanie, osobiście kierował każdą z tajnych operacji prowadzonych przeciwko Stanom Zjednoczonym, które SWR zorganizowała w mieście.

    Trietiakow był najwyższym rangą oficerem rosyjskiego wywiadu stacjonującym w Stanach Zjednoczonych, jaki kiedykolwiek przeszedł na stronę USA. W książce Pete’a odkrywa rosyjskie tajemnice, które wcześniej ujawnił wywiadowi Stanów Zjednoczonych. Poznajemy tożsamość dyplomatów pracujących w ONZ, którzy, jak twierdzi Trietiakow, jako zastępcy rezydenta szpiegowali dla Rosji. Twierdzi, że kilku oenzetowskich dyplomatów z krajów sojuszniczych USA oraz będących członkami NATO, to także rosyjscy szpiedzy. Przede wszystkim zaś głosi, że rosyjski wywiad zagraniczny zdołał umieścić jednego ze swoich funkcjonariuszy w strukturach wartego 64 miliardy dolarów programu „Ropa za żywność”, zarządzanego przez ONZ, do momentu obalenia irackiego prezydenta Saddama Husajna.

    Zakonspirowany szpieg, podający się za dyplomatę, wykorzystał swe stanowisko w tej akcji pomocy humanitarnej, by pomóc ukraść Rosji miliony dolarów z funduszu przeznaczonego na wyżywienie głodujących irackich kobiet i dzieci. Trietiakow wyjaśnia szczegółowo jak rosyjski wywiad oszukał system kontroli wewnętrznej ONZ, ujawnia też, że kiedy prezydent Władimir Putin dowiedział się o całej operacji, zamiast ją powstrzymać, nagrodził zakonspirowanego oficera SWR jednym z najwyższych rosyjskich odznaczeń.

    To nie miało nic wspólnego z pracą wywiadowczą; to była kradzież pieniędzy. Jelcyn i Putin chwytali każdego dolara, który wpadł im w ręce. Był to dzień hańby dla Rosji – mówi Trietiakow.

    Jak pisze Autor, Trietiakowa wychowano, by został oficerem KGB. Otrzymał tak dobre wykształcenie, jakie tylko sowiecki system mógł zaoferować swoim funkcjonariuszom. Był członkiem partii komunistycznej i częścią nomenklatury. Choć odcinał się od okrucieństwa KGB, podkreślając że karierę budował wyłącznie w obszarze zagranicznej działalności wywiadowczej, to nie można zaprzeczyć, że był elementem aparatu ucisku.

    Wspierał zmiany, które przyniosły głasnost (jawność, publiczna dyskusja o sprawach państwa) i pieriestrojka (kampania przebudowy kraju, zapoczątkowana przez prezydenta Gorbaczowa).

    W grudniu 1991 roku, gdy Związek Radziecki przestał istnieć, Trietiakow fetował jego upadek i z nadzieją oczekiwał udziału w budowaniu demokratycznego kraju. Zmiany, których był świadkiem, napełniły go jednak goryczą; rozczarowany w głębi duszy odrzucił wierność nowym przywódcom Rosji i postanowił zdradzić ojczyznę, przechodząc na stronę kraju, który przez lata był jej najbardziej znienawidzonym rywalem - pisze Earley.

    Okoliczności śmierci Trietiakowa nie są jasne. Podobnie jak treść emaili pracowników Stratforu, Freda Burtona i Marka Papica, ujawnionych przez Wikileaks, które były już dyskutowane na naszym portalu, a dotyczyły katastrof: smoleńskiej i samolotu prezydenta Pakistanu Muhammada Zia ul-Haq z 17 sierpnia 1988 roku. Szkoda, że Trietiakow już nijak się nie odniesie do wypływających z biegiem czasu rewelacji, na razie więc pozostaje nam arcyciekawa książka Pete’a Earley’a, w tym także fragmenty dotyczące dezinformacji:

    Niekiedy depesze zawierały materiały propagandowe, na których szerzeniu zależało Centrali. Często chodziło o wojnę w Czeczenii. Siergiej wysyłał wtedy jednego ze swoich ludzi do biblioteki publicznej, gdzie mógł anonimowo skorzystać z komputera. Oficer zamieszczał materiały propagandowe na rozmaitych stronach internetowych i rozsyłał je pocztą elektroniczną do amerykańskich wydawców i nadawców. Niekiedy dało się przemycać propagandę jako materiały edukacyjne, czy opracowania naukowe. Były to prace tak starannie przygotowane, by mogły uchodzić za dzieło europejskich uczonych, profesorów uniwersytetów czy ekspertów z firm badawczych o stosownie brzmiących nazwach. Tyle że eksperci ci nie istnieli, zaś ich „prace” generowali w Centrali rosyjscy spece od propagandy. Były to raporty w 99% prawdziwe, ale zawsze zawierające ziarno dezinformacji promującej rosyjską politykę zagraniczną. Rozsyłano je do amerykańskich grup sprzeciwiających się rządowi, zwłaszcza do organizacji proekologicznych, przeciwników Banku Światowego i organizacji broniących praw człowieka- sprawozdaje Earley.

    Naszym celem było sianie niezadowolenia i niepokoju w Stanach Zjednoczonych oraz potęgowanie nastrojów antyamerykańskich poza granicami kraju - podsumowuje Trietiakow i dodaje, że mimo zgody Rosji na zaprzestanie stosowania "środków aktywnych" (kampanii dezinformacyjnych) po upadku Związku Radzieckiego, nigdy nie zamknięto odpowiedniego pionu. Przemianowano go jedynie na "środki wsparcia".

Pete Earley
"Towarzysz J"
Poznań 2008
Dom Wydawniczy Rebis

 

 /Magdalena Warych/

Materiał ukazał się na portalu www.pomniksmolensk.pl