Przewidywalność czy nieprzewidywalnośćpogody oczywiście – oto jest pytanie. Zaryzykujmy przepowiednię. Mówią, że każdy może, ale nie każdy powinien. No to sprawdźcie, czy ja mogę. Dla rozrywki, także intelektualnej.

Wstęp czyli warunki badań

    Gdziekolwiek się człowiek w Internecie nie zakręci, to trafia na mądre lub mądre inaczej przepowiednie i prognozy. Niektóre niezłe, większość niestety dla doraźnej korzyści wyssana z czegoś na oko podobnego do palca. Jest widocznie popyt, jak w każdych trudnych czasach, na Wyrocznie i Jasnowidztwo. Jeśli jest popyt, należy zaoferować towar.

    Pozwolę więc sobie nieskromnie i ja na kilka uwag, względem niedalekiej przyszłości. Przyznaję od razu, uzyskanych wyłącznie dzięki przemyślności własnej, wspomaganej jedynie internetem (wyciśniętym z karty niemieckiego T-Mobile), oraz wywarem z liofilizowanych ziaren kawy (prawdopodobnie palonej we francuskich zakładach pod Kaliszem), wspomaganej cukrem (prawdopodobnie z niemieckich cukrowni pod Skierniewicami) i mlekiem (z portugalskiej, średniej wielkości Biedronki, wlewanym do kartonów w Łowiczu). Oczywiście dotyczących pogody.

Metodologia

    Aby właściwie prognozować pogodę zdecydowanie należy się opierać na dotychczasowych doświadczeniach i zapisach, albowiem nikt do końca nie wie jak to działa, co powoduje, że wszyscy mniej czy bardziej i tak wróżą z fusów. Jednak pewne procesy w przyrodzie można uznać za powtarzalne, wręcz cykliczne. Np. po deszczu następuje rozpogodzenie, potem zachmurzenie i znowu deszcz, a i burza może się trafić. Co więcej, należy też uwzględnić cykliczność pór roku, np. po jesieni następuje zima, potem wiosenne ocieplenie, letnie upały i znowu jesień.

    Nie ma się co śmiać. Ta wiedza i zdolność przewidywania pór roku wcale nie jest powszechna i ogólnie uznawana, co udowadniają nam co roku np. zaskoczone służby drogowe. Czyli niby cykliczność jest, ale pewności nie ma. Śnieg może i będzie, ale nigdy nie wiadomo kiedy i ile, a najinteligentniejsi inaczej mogą nawet zadać pytanie „czy aby na pewno w tym roku, i w dodatku pod Sieradzem? Nie wiadomo, i tego się trzymajmy.

    Co racja to racja. Kluczem jest bowiem trafne przewidywanie nie tego co nastąpi, bo to mniej więcej wiadomo, tylko kiedy. Są i tacy specjaliści, którzy co jakiś czas ogłaszają, że cykliczność się skończyła, albowiem od jakiegoś czasu jest tak samo. Np. sprzedawcy węgla mogą twierdzić, że zimno już będzie zawsze, a producenci lodów na patyku udowadniać postępowanie globalnego ocieplenia. Należy przyjąć, że wynika to z ich prywatnych interesów, dość chwilowych, jednak wspomaganych wystarczającą ilością środków, żeby wywołać w społeczeństwie pragnienie posiadania niezmierzonych zapasów węgla i lodówek z lodami. Wygrywa bowiem obecnie nie ten kto ma rację, czy mówi prawdę, tylko ten kto ma w danej chwili więcej usłużnych przepowiadaczy.

Analogia jako metoda badawcza

    Słabo znam się na pogodzie, co mi jednak nie przeszkadza, żeby próbować ją przewidywać; mam podobne szanse co profesjonaliści, trafię albo nie. Aby jednak okazać się sprytniejszym, sięgnę do analogii historii politycznej, gdzie występuje podobna cykliczność, podobnie negowana przez niektórych dla doraźnej korzyści. Spójrzmy na taki przykład:

    Przez wieki znanej nam lepiej lub gorzej historii, i tej nowożytnej i tej wcześniejszej, kształtowały się organizmy, najpierw plemienne, parapaństwowe, potem państwowe, o różnych systemach zarządzania, jednak zawsze w tym samym celu. Było to zapewnienie stabilnego rozwoju demograficznego i materialnego danej grupy ludzi związanych czymś, co zawiera się w pojęciach tradycja – kultura - język. Aby więzy były trwalsze, a działanie skuteczniejsze, włączano kolejne spoiwa łączące – religia, pieniądz, gospodarka, i wiele kolejnych. Aby rozwój następował, konieczna była z jednej strony skuteczna obrona przed interesami innych grup, plemion czy państw, a z drugiej strony rozszerzanie swoich wpływów, najpierw poprzez dominację, a potem wchłanianie. Słabszych organizmów wraz z ich terytoriami.

    Plemiona, państwa, imperia do pewnego momentu rozwijały się, wchłaniały kolejne ludy i lądy, po czym przez jakiś czas kwitły, następnie obumierały w wyniku tak nacisków zewnętrznych jak i dekompozycji wewnętrznej. Jedno z największych i najdłużej na świecie funkcjonujących imperiów, dość dobrze dzisiaj poznane, Rzym, budowano setki lat, aż osiągnięto apogeum rozwojowe, od którego rozpoczął się powolny acz systematyczny upadek. Niektórzy twierdzą, że rozpoczął się od akceptacji homoseksualizmu i przerywania ciąży. Może tak, może inne przyczyny były ważniejsze, faktem jest, że Rzym upadał setki lat, aż nie pozostało po nim nic z wyjątkiem ruin. Choć wiele cywilizacji czerpie do dziś z jego dorobku intelektualnego, Rzymu już nie ma. Są Włochy, ale chyba o nieco innych ambicjach.

    Moglibyśmy znaleźć ogromną ilość historycznych przykładów podobnego mechanizmu. Zaczyna się od niewielkiej, zdeterminowanej społeczności, budującej kolejne szczeble skomplikowanego organizmu. Skutecznej w obronie i niemalże agresywnej gospodarczo. Rozwój w drodze dominacji i podbojów przechodzi w okres rozkwitu i stabilności. Po czym przychodzi coraz szybsza wewnętrzna demoralizacja i przewidywalny upadek, pod ciosami dotychczas znacznie słabszych konkurentów. Po co to piszę? Przez wzgląd na sprzedawców węgla i lodów, którzy chcą robić karierę w polityce, negując cykliczność. A kluczowe pytanie znowu nie brzmi „co” będzie, tylko „kiedy”. Czyli w jakim momencie cyklu znajduje się i pogoda, i określony społeczno-państwowy organizm.

Cykliczność

    Prąc do właściwej prognozy pogodowej, bo tym się właśnie zajmujemy, szukając takich wskazówek jak nadchodzące chmury czy skoki temperatur, pozwolę sobie znowu na analogię historyczną. Okres stabilności następuje po znaczącym przesileniu. Wojny, im większe tym bardziej, stabilizują układ nie poprzez swój wynik, albowiem niejednokrotnie bywa on efektem dość przypadkowych zdarzeń i prowadzi wyłącznie do nowej wojny, tylko poprzez wyczerpanie sił i środków walczących stron. Pokoju nie zawiera się, wbrew pozorom, w wyniku wygranych czy przegranych bitew, tylko w wyniku większego wyczerpania jednej ze stron w stosunku do drugiej. I temu właśnie służą rzeczone bitwy i potyczki.

    Oczywista cykliczność historyczna. Okres pokoju po zakończonych wojnach każda ze stron, która taką wojnę przetrwała lub się z niej wyłoniła, wykorzystuje na odbudowę/stworzenie nowego potencjału. Siły, ekonomicznej i militarnej, która najpierw będzie odstraszała od złych uczynków wobec danego organizmu, a potem, jeśli nie zostanie zużyta lub zdefektowana wewnętrzną demoralizacją, posłuży do dominacji i podbojów. Funkcjonują w niej też sprzedawcy węgla i lodów, którzy twierdzą inaczej, ale zwykle szybciej lub później przegrywają ze sprzedawcami zboża i broni, a od jakichś 200 lat ropy, którzy w każdej epoce są gwarantem cykliczności. Nieuchronnej.

    Uważam, że można brać przykład z historii przy przepowiadaniu pogody. Po słonecznym lecie przyjdą ochłodzenia i deszcze, burze z gradem i zawieje śnieżne. Czasem coś się nieco przesunie w czasie, będzie łagodniejsze lub zabójczo dla niektórych ostre. Czasem krótka łagodna zima stanie się zapowiedzią brzydkiego, deszczowego lata. Ale mechanizm, cykliczność, nieuchronność nie podlega dyskusji. Dla myślących.

cykl

Wskazówki pomocne do prognozy

    Jak wspomniałem, kluczem do sukcesu w przewidywaniu pogody jest określenie „kiedy”, czyli odpowiednie zidentyfikowanie kluczowych, choć czasem drobnych zdarzeń, sygnalizujących nadchodzącą zmianę.

    Analogię historyczną proponuję zacząć od pewnego porównania. Wojna domowa w Hiszpanii i jej znaczenie, jako poligonu doświadczalnego dla przyszłych uczestników II WŚ, a obecna sytuacja w Syrii. Zachęcam do analizy szczególnie w kontekście sformowania nowego „Legionu Condor”, tylko tym razem przez Rosjan. Hiszpańska wojna domowa (1936-39) była dla Niemców niesamowitą okazją do sprawdzenia ich nowego uzbrojenia i nowo powstałych konceptów taktycznych. Do czego im to było potrzebne? A przydało się?

    Kolejny ciekawy element – gwałtowny zalew Europy Zachodniej, szczególnie Niemiec, przez zaskakująco dobrze zorganizowanych i zdeterminowanych imigrantów. Proszę na niego spojrzeć w świetle faktu poważnej infiltracji struktur IS przez służby specjalne Rosji, w oparciu o zwerbowanych przez FSB bojowników z Kaukazu, masowo uczestniczących w strukturach dowodzenia Państwa Islamskiego. Można wskazać jeszcze wiele innych ciekawych przypadków – zacieśnianie się współpracy rosyjsko – greckiej włącznie z propozycjami przejścia do „strefy rubla” czy „zamrożenie” konfliktu w Donbasie bez rozstrzygnięcia, przy jednoczesnym systematycznym zaostrzaniu stosunków z innymi sąsiadami. Dla przykładu, w ostatnim czasie: rosyjsko-gruzińskich - pomimo wyeliminowania z gruzińskiej polityki przez Rosjan najaktywniejszych przedstawicieli obozu niepodległościowego. Rosyjsko – mołdawskich – rozbudowa kontyngentu „stabilizacyjnego” w kontrolowanym przez Rosję tzw. Naddniestrzu. Rosyjsko-estońskich - porwanie i wymiana na swojego agenta oficera estońskich służb specjalnych…

    Jako uzupełniający zestaw porównawczy proszę przypomnieć sobie wysiłki zachodnich przywódców, zmierzające do zachowania pokoju metodą ustępstw z lat 1936-39, i ich działania aktualne. Ktoś może powiedzieć – ot pojedyncze pioruny gdzieś na krańcach pogodnego nieba. Ależ ma rację, w stu procentach. Tylko jakie wnioski z tego wyciągniemy? W kontekście pogodowym - w którą stronę przemieszcza się ta burza?

Uwagi i wyjątki w metodologii

    Zmiany pogody następują, prawdopodobnie jeszcze, bez świadomego udziału ludzi, i tego się trzymajmy. W historii politycznej jest wbrew pozorom odwrotnie – procesy podlegają całkowicie woli sprawczej człowieka. Można je przyśpieszać, opóźniać, nieraz nawet odwrócić – co wielokrotnie udowodniono.

    Wśród wielu elementów jakie mają na to wpływ, kluczową rolę odgrywa rozwój intelektualny i kierunek działania elit, w odniesieniu do potrzeb ich macierzystej społeczności. Elity wyrosłe ze społeczności, wyłonione w procesie starań o realizację jej prawdziwych potrzeb, nie tylko dbają o zdrowy rozwój i pomyślność, ale w chwilach zagrożenia są zdolne do determinacji w jej obronie. Skutecznej i nieraz z konieczności bezwzględnej w stosunku do obcych.

    Analogicznie – elity wyalienowane, przesycone obcymi wpływami, zwykle dążą do asymilacji z systemem zewnętrznym, kosztem ogłupionego przez wynajętych zaklinaczy społeczeństwa. Co ciekawe, i udowodnione na historycznych przykładach – nie siła, lecz determinacja i odwaga decydują o sukcesie elit danego państwa czy narodu. Burzy nie można powstrzymać, ale można z niej wyjść zwycięsko.

    Reasumując – ze zdarzeń bliższych i odległych należy wyciągać wnioski. W zakresie zmian pogodowych przygotować się na to co będzie. W historii politycznej zdać sobie pytanie o kierunek i cel, nawet jeśli burza jest już na naszym progu.

Ostatnie wskazówki

    Zanim przejdziemy do końcowej prognozy, jeszcze jeden niezmiernie ciekawy fakt, taka samotna nieduża błyskawica gdzieś daleko. Otóż kilka dni temu Rosjanie, bez jakiegokolwiek logicznego uzasadnienia militarnego, ostrzelali jakieś cele w Syrii rakietami manewrującymi wystrzelonymi z okrętów będących na Morzu Kaspijskim. Rakietami, które dotychczas oceniano na skuteczny zasięg do 300 km, a trafiły w cele oddalone o jakieś 1600 km. Nie jedna czy dwie, ale 24 rakiety. Podręczni eksperci i domorośli fachowcy zapłakali nad głupotą Rosjan – takie drogie rakiety, tajna broń, i tak głupio ujawniona całemu światu bez wyraźnej potrzeby.

    A ja pozwolę sobie zapytać rzeczonych ekspertów i fachowców – kiedy dokonuje się jawnych, praktycznych testów bojowych dotychczas utajnionego uzbrojenia, jednoznacznie ofensywnego, bardzo zaawansowanego technologicznie i bardzo, bardzo drogiego? Po obiedzie czy przed obiadem, że tak spytam?

    Oj chyba będzie się działo. W pogodzie oczywiście.  

Oczekiwana prognoza pogody

    Poczytałem tu i tam, posłuchałem i obejrzałem, kawę (bez fusów, przysięgam) wypiłem, i tak wam rzeknę:

    Może być chwilami gorąco pomimo ogólnego ochłodzenia. Należy wziąć pod uwagę bliską możliwość pojawienia się przelotnych burz, niespodziewanych podmuchów wiatru i skoków ciśnienia. Uznaje się za prawdopodobne gwałtowne załamanie pogody, na granicy przymrozków. Możliwe burze śnieżne. Najbliższa zima raczej średniej długości, z tendencją do krótkiej, choć znacznej intensywności. Najniższe temperatury w okolicach Suwałk, w zachodniopomorskim i lubuskim. Prognoza długofalowa przewiduje możliwość stabilnego rozpogodzenia. Jest szansa na długie lato.

    Przewidywana aura dla homeopatów, czyli osób wrażliwych na zmianę pogody – obecnie obojętna, z kierunkiem na negatywną. Długofalowe odwrócenie tendencji przewidywane z nadejściem wiosny.

    W najbliższym czasie należy zaopatrzyć się niezbędne środki; zalecane parasole, cieplejsza odzież i odpowiednie medykamenty.

    Tyle oficjalnej prognozy. Jeszcze prywatny komentarz do niej waszego „meteorologa”:

W geście rozpaczy, na wieść o nieuniknionej zimie, zapewne wielu wyjedzie do ciepłych krajów. Nie należy ich powstrzymywać ani zniechęcać, tu mogą tylko przeszkadzać, a nikt im nie wytłumaczy, że cykliczność w pogodzie obowiązuje na całym świecie. Nie wiedzą, że mogą nie zdążyć wrócić. Choć jeśli nam się nie uda, mogą nie mieć do czego.

    Ciąg dalszy niewątpliwie nastąpi.

Pozdrawiając serdecznie wszystkich meteorologów
i prosząc o wybaczenie niektórych uwag
Paweł Wasążnik