Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Zrozumiałem

 

   Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii w celu dostosowania naszego serwisu do indywidualnych potrzeb czytelników. Mogą też stosować je współpracujące z nami firmy. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies.

 

   Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej  Polityce prywatności.

 

 

Ks. Józef Tischner podkreślał, że władza ludowa bała się wystawiać Kurasiowi grób: „Ciało w dziwny sposób zniknęło. Dlaczego miał nie mieć grobu? Jeśli był bandytą, niech ludzie plują na grób bandyty. Widać jednak nie. W tym życiu i śmierci musiało tkwić coś autentycznego, co było groźne. Trup mógł pewnego dnia ożyć”.

 

      21 lutego 2015 r. w Waksmundzie - jak co roku - obchodzono kolejną, tym razem już 68 Rocznicę Ostatniej Walki i Śmierci mjr. Józefa Kurasia „Orła”, „Ognia”. Uroczystości zorganizowane zostały przez Fundację Pamięć i Wolność, Związek Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego – Koło w Waksmundzie, oraz Społeczny Komitet Pamięci Żołnierzy Konfederacji Tatrzańskiej Rocha i Zgrupowania “Błyskawica”. Obchody rozpoczęto od uroczystej Mszy Św. w kościele pod wezwaniem św. Jadwigi Śląskiej, a po wysłuchaniu występu zespołu "Hilaritas” uczestnicy przemaszerowali na cmentarz, gdzie złożono kwiaty, zapalono znicze i odczytano Apel Poległych przy grobach konfederatów tatrzańskich.

waksmu1

   W tym roku obchodzić będziemy również jubileusz 100 rocznicy urodzin mjr. „Ognia”(ur. 23 X 1915r.). Warto przypomnieć jak doszło do wydarzeń sprzed 68 lat.

   Ksiądz Józef Tischner, który wielokrotnie wracał do problemu związanego z Kurasiem pisał: „Jestem głęboko przekonany, że kto nie pozna historii Józefa Kurasia "Ognia" i jego oddziału, ten nie zrozumie, czym był komunizm i w jaki sposób wchodził w polski organizm społeczny. W historii tej niczym w soczewce odbija się ówczesna sytuacja Polski”.

   Wtorek 21 lutego 1947 roku o godz. 11:00 do Ostrowska, wsi oddalonej kilka kilometrów od Nowego Targu, przyjechało kilku funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa oraz żołnierze KBW. Dzień wcześniej przybył tam rankiem słynny Partyzant z Podhala – Józef Kuraś „Ogień” z najwierniejszymi swoimi żołnierzami: Stanisławem Ludzią „Harnasiem”, Janem Kolasą „Powichrem”, Kazimierzem Kurasiem „Krukiem”, Stanisławem Sralem ”Zimnym”, Ireną Olszewską „Hanką”. Wzmożone polowanie na „Ognia” trwało już od kilku dni. Zliczając obławy na Kurasia od początku jego konfliktu z nową komunistyczną władzą, to ta była już 160.

   O jego zejściu z gór do Ostrowska donieśli do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego agenci „Śmiały” i „Orientacyjny”. Jan Kolasa „Powicher”, zastępca Kurasia i najbliższy jego współpracownik, mówił: „swój nas zdradził. Góral”. Za pomoc w złapaniu Kurasia UB obiecywało wysokie nagrody pieniężne.

   Szybko rozpętała się nierówna walka, zginęli samobójczą śmiercią Kazimierz Kuraś „Kruk” oraz Stanisław Sral „Zimny”. Żołnierze KBW podpalili dom, z którego niepostrzeżenie wydostał się Kuraś wraz ze swoją łączniczką Ireną Olszewską „Hanką” i przeskoczyli do sąsiedniej chaty. Ukryli się na strychu, „Ogień” zdawał sobie sprawę, że walka jest przegrana. Dom był szczelnie otoczony, żołnierze wzywali Kurasia do poddania się. Wyszła tylko „Hanka”, oświadczając że zaraz pojawi się też „Ogień. ” Dowódca jednak nie zszedł około godziny 14 rozległ się jeden strzał.

   Józef Dyśko, który brał udział w tej akcji wspominał: „Czterej żołnierze, którzy po samobójczym strzale watażki wdarli się na strych ujrzeli "Ognia" w agonii, z rozwaloną skronią, z odkrytym mózgiem. Jego ręka uzbrojona w pistolet podnosiła się raz po raz konwulsyjnie (…) Rozgrzani walką żołnierze zrzucili go po schodach, a my, doceniając w pełni wagę życia przywódcy bandy, jako źródła informacji, za wszelką cenę chcieliśmy go ocalić”. Ciężko rannego Kurasia żołnierze położyli na ciężarówce, na pytanie „Jak się czuje” miał odpowiedzieć „Jak w ruskiej niewoli”.

   Odwieziono go do szpitala w Nowym Targu. Szpital dla bezpieczeństwa otoczono szczelnie kordonem żołnierzy, także w środku budynku funkcjonariusze MO i UB strzegli umierającego.

   Funkcjonariusz UB z Nowego Targu Kazimierz Jaworski tak zapisał ostatnie chwile życia Kurasia: „Do dziś widzę jak mózg nieprzytomnego "Ognia" pulsował, jak zatroskane siostry zakonne krzątały się wokół rannego, pomagając dyrektorowi szpitala (…), który osobiście opatrywał Kurasia. Jego prawa ręka co pewien czas konwulsyjnie podnosiła się do oddania strzału. Od czasu do czasu powtarzał: "Dajcie mi go. Strzelaj. Szybciej. Bierz go". Po opatrunku siostry zakonne przeniosły Kurasia na salę chorych, a myśmy go nie opuszczali na krok. Usiłowałem się dowiedzieć o rannego. Zadawałem pytania o ludzi, o dokumenty, o słynną zaginioną walizkę z dokumentami, dolarami i precjozami, ale daremnie. Na moich oczach i trzech towarzyszy ze ścisłej ochrony oraz w obecności sióstr zakonnych "Ogień" umarł o północy”.

   Józef Kuraś zmarł w nowotarskim szpitalu 20 minut po północy 22 lutego 1947 roku, do umierającego zdążył jeszcze ksiądz, który udzielił mu ostatniego namaszczenia. Od razu zdecydowano, że Kuraś nie zostanie pochowany w okolicy, bano się manifestacji podczas pogrzebu oraz pielgrzymek do grobu góralskiego męczennika. Ciało „Ognia” jeszcze tego samego dnia wywieziono do Krakowa, gdzie złożono je na zamkniętym i strzeżonym dziedzińcu Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa. Następnego dnia jego ciało jako zwłoki nieznanego mężczyzny przewieziono na Wydział Lekarski Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie prawdopodobnie przekazano je do zakładu anatomii do ćwiczeń dla studentów.

   Władza ludowa bała się wystawiać Kurasiowi grób, ten fakt trafnie skomentował ks. Józef Tischner: „Ciało w dziwny sposób zniknęło. Dlaczego miał nie mieć grobu? Jeśli był bandytą, niech ludzie plują na grób bandyty. Widać jednak nie. W tym życiu i śmierci musiało tkwić coś autentycznego, co było groźne. Trup mógł pewnego dnia ożyć”.

   Obecnie grób Kurasia stoi pusty w jego rodzinnej wsi Waksmund oddalonej 2 km od Nowego Targu.

   Ksiądz Józef Tischner, wnikając w powikłane życie Józefa Kurasia, w swoich notatkach zapisał: „Czasem trzeba tworzyć mitologie. Wbrew sobie... Uważam, że słusznie broniłem. Czułem pewne zobowiązanie wobec kolegów, którzy byli w partyzantce „Ognia”... Mówiłem, że świat to nie czarne-czarne, białe-białe. Ale dziś uważam, że biali by pewnych rzeczy nie robili.

   W obchodach wzięła udział Podhalańska Grupa Rekonstrukcji Historycznych ZP „Błyskawica”, której członkowie należą do Związku Strzeleckiego Rzeczypospolitej.

 




/opracowała Magdalena Warych na podstawie materiałów od Andrzeja Kołodzieja, Jana Dudora (tekst) oraz Dagmary Dudor, Bernadetty Sławek (foto)/

 

Materiał ukazał się na portalu www.pomniksmolensk.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kontakt

 

  • Związek Strzelecki Rzeczypospolitej,
    94-056 Łódź
    ul. Kostki Napierskiego 6 m. 1
  • Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
  • wkrótce